Autor |
Wiadomość |
Marta |
Wysłany: Śro 8:04, 13 Lut 2008 Temat postu: |
|
obi napisał: | też tam byłem
wokalistką wrocławskiego zespołu The Crackers Band.
|
Ta pani to już nie jest wokalistką Crackersów od jakiegoś czasu.
Tearz śpiewa u Nich taka Pani co ma głosik że ho ho - Joanna Kwasik
Taki offik, ale po to żeby wszystko było jasne |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 12:15, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
znalazłam cośik takiego: james ingram just once |
|
|
Klara |
Wysłany: Śro 1:44, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
dzieki Aki !!!!!!!! |
|
|
akinomka |
Wysłany: Wto 23:05, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
I jeszcze muszę dodać, a właściwie dostałam takie polecenie służbowe ( )...
Na ten koncert trzeba brać poprawkę, bo Kuba ze względu na okoliczności musiał tam wystąpić. Koncert nie odbył się dlatego, że wybrał muzyków, z którymi będzie grał. Został zapytany czy ma wolny termin, odpowiedział, że "tak" i automatycznie został wpisany do programu (a nawet na plakaty) festiwalu. Dopiero później go o tym poinformowano. Oczywiście organizatorzy mogli to odkręcić i wytłumaczyć "władzom miasta", ale jak powszechnie wiadomo "nieobecni racji nie mają" i odwróciło by się to wszystko przeciwko niemu.
Tylko dlatego zagrał tego wieczoru, a nie ze względu na muzyków.
W związku z tym nie można powiedzieć, że tak wygląda koncert Kuby, bo uczestnictwo w nim było właściwie przypadkowe. |
|
|
akinomka |
Wysłany: Wto 13:42, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
Czendo, musisz pamiętać, że to nie Kuba zaprosił ten zespół, tylko oni go zaprosili. A właściwie organizatorzy Rura Jazz Festival i trochę nie miał wyjścia. Gdyby to Kuba miał wybierać sobie muzyków, zakładam, że pewnie byłby to skład podobny do tego, z którym wystąpił na Festiwalu Jedynki w Sopocie (Grott, Grymuza, Olszak...) albo jeszcze lepszy. Na pewno by lotów nie zniżył, ewentualnie wystąpiłby sam |
|
|
czendo |
Wysłany: Wto 13:12, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
Oj oj, nie mogę powiedzieć, żeby mi wiara upadła, bo aż tak źle nie jest, ale jednak dalej chciałabym usłyszeć Kubę w innym repertuarze, niekoniecznie z Poluzjantami, ale z jakimiś innymi dobrymi muzykami (no przecież nie jest aż tak skandalicznie, żeby nikogo nie było), ale żeby to był bardziej dopracowany i przygotowany koncert |
|
|
obi |
Wysłany: Wto 10:08, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
hehe, to nie koniecznosc polemiki tylko braku czasu nastepnym razem sie poprawie ! obiecuje ! |
|
|
czendo |
Wysłany: Wto 10:08, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
Brzmi wspaniale Szczerze mówiąc ta relacja bardziej mi pasuje i zgadza się z moim doświadczeniem Tylko szkoda, że dopiero konieczność polemiki skłoniła Cię do podzielenia się z nami tym zdarzeniem |
|
|
obi |
Wysłany: Wto 10:07, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
też tam byłem
Co do koncertu to nie powiedziałbym, że działo sie dopiero po tym jak Kuba sie pojawił. Kwestia tego, że raczej jak na plakacie pojawiło sie nazwisko BAdach, to wiekszosc zwolennikó raczej czekała na samego Kube niż na to co zagrają Funky Hornhibition. Zagrali wpierw trzy numery, które pod względem wykonania improwizacji i tak dalej, były jak dla mnie rewelacyjne, ale nie można tego porównywać z tym co się działo jak Kuba się pojawił bo to były instrumentalne wykonania, skupione raczej na muzyce i improwizacjach i pod tym względem było to rewelacyjne. Z resztą sam lider zespołu Funky Hornhibition mówił o dwóch częściach koncertu.
Jeżeli chodzi o występ już Kuby no to był pokaz jego wielkich umiejętności, standardy funkowe takie jak Supersticious + kawałki jak to Kuba sam powiedział, po których lukier powinien sie pokazać na głośnikach jeden był RAya Charlesa, (nie pamiętam tytułu na tą chwile) inny Jimiego Hendrixa - Little Wing. I tutaj byłapo prostu rewelka, to jak Kuba śpiewał + to jak muzycy grali no rewelacja, bo każdy tam był profesjonalistą i był klimat i było wszystko. Na koniec jeszcze Kuba na bis zasiadł sam za klawiszami grając i śpiewając Najpiękniejszych w duecie z wokalistką wrocławskiego zespołu The Crackers Band.
Jak dla mnie koncert był bardzo udany pod każdym względem. Ci co czekali tylko na Kube musieli przemeczyc te trzy utwory bez niego, ale warto wziąć pod uwage że to byl występ goscinny i częsci z Kuba nie ma co porównywac do czesci bez niego, bo to raczej zupelnie inny charakter
Jeszcze odnosnie jednego z poprzednich postów któy mowil, ze w rurze akustyka jest nie taka i ten klub sie nie nadaje i tak dalej.
No to bardzo dziwne, bo raczej ten klub jezeli chodzi o koncerty na żywo jest bardzo dobrze nagłosniony.
A co do tego, że muzycy niby byli nie zgrani i nikt na tym nie panował. NO to tez sie nie moge zgodzić. W tym składzie, kązdy muzyk to profesjonalista. FAkt faktem, ze grali raczej bez zadnych wczesniejszych prób i tak dalej, ale widać tez bylo, ze każdy po prostu tam miał swoje miejsce, na swoje improwizacje i tak dalej. Nie chodzilo o to, ze Kuba wchodzi i juz cały czas spiewa. KAzdy tam pokazywał co potrafi, Kuba był gosciem któy dołączyl do tego i tez pokazal co potrafi Mniej wiecej kazdy kawałek wygladał, tak, ze byl wstep (pierwsza zwrotka + refren), a pozniej grany byl głowny temat utworu, na któym muzycy grali swoje improwizacje, przez kilka taktów. Pozniej znowu przejscie do utworu z tekstem.
W idei Rura Jazz Festival raczej jest własnie to ze miejscowi muzycy którzy są tam stałymi bywalcami grają tak jak zagrali, z miejsca, troche bez przygotowania, ale na profejsonalnym poziomie. A do tego wsyzstkiego rewelacyjnym dodatkiem był Kuba, który w to wszystko sie jakos wkrecil. Dla mnie i dla wielu osób koncert był rewelacyjny.
NIe było nic wyreżyserowanego, świetne granie, swietne spiewanie
Nawet bym powiedzial, ze mozna by to było nazwac takim jam session.
Heh, to sie rozpisałem |
|
|
czendo |
Wysłany: Wto 10:07, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
akinomka napisał: | czendo napisał: | Mam relacje z tego koncertu wrocławskiego:
|
Mogłabyś podać źródło? |
Jedna dziewczyna z forum jamiroquaiowego (nie znam jej) była na tym koncercie i kiedy ją przycisnęłam, żeby coś napisała, to napisała właśnie to. |
|
|
olaba |
Wysłany: Wto 10:06, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
A ja od osób bedacych na tym koncercie uslyszalam, ze dopiero jak Badach sie pojawil to troche rozkrecil sytuacje, bo zespol sam w sobie to nie wpadl jakos super... |
|
|
czendo |
Wysłany: Wto 10:05, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
Mam relacje z tego koncertu wrocławskiego:
"wracajac do Kuby... po pierwsze Rura klub to nie jest dobry klub na funkowe brzmienie.... raczej cos nie tak z akustyka. po drugie nie bylam do konca
wiec to co widzialam i ocenilam... genialna perkusja Sobolaka... troche wydluzajace sie partie tzw dete.... Kasiukieiwcza...bo tak wogole Funky Horhibition to ekipa 10 osobowa (duzo ich bylo... nie liczylam) i ten ogromny sklad razem z Kuba jakos sie odnalezc nie mogl. Byla wiec to jedna wielka improwizacja ktora nikt nie sterowal... fakt troche ratowal sytuacje Badach. Cale szczescie Grabowy z Sobolakiem zrehabilitowali sie na finalowym koncercie. Kuba zaspiewal troche z s.wondera, Quincy Jonsa... bo ogolnie to Funky Horhibition to takie pomieszanie princa z krolem funky J. Brownem. najbardziej badach podobal mi sie w kawalku... hmmm nie pamietam ale to bylo z repertuaru Roda Tempertona o ile tak sie to pisze, bo z jego tworczoscia jeszcze sie nie zapoznalam.
jak Kube zapowiadano to tak go chwalono... ze marzono o tym koncercie i w koncu sie udalo.... ale wlasciwie tylko takie gadanie.... bo wogole nie byli zgrani... kazdy jakby swoje robil... a Kuba szukal jak tu wybrnac z sytuacji...
no.... chyba ze zawsze wygladaja tak koncerty badacha? bo ja pierwszy raz go widzialam.... wiec troche sie zawiodlam..... " |
|
|
akinomka |
Wysłany: Pon 22:28, 07 Sty 2008 Temat postu: |
|
Black_Ranger napisał: | little wing - tak jakby Kuba tego nie lubił - takie mam wrazenie
|
Piosenkę pewnie lubi, ale zakładam, że COŚ innego mu przeszkadzało |
|
|
Black_Ranger |
Wysłany: Pon 21:21, 07 Sty 2008 Temat postu: |
|
little wing - tak jakby Kuba tego nie lubił - takie mam wrazenie
w najpiekniejszych - bebniarz gra jakby chcial a nie mógł. Niby chce grac to co Lutek, ale idzie mu to tak pod góre, ze lepiej nie móic - starsznie ciezkie. wokalu nie oceniam. do sakosofonisty nie doszedłem
a song for you - basista z painistą grają hmm.. nie wiem co, ale takie uc uc uc to nie za fajnie brzmi
just once- sekta deta brzmi chce brzmiec jak u Al'a green'a ale nie od konca im to idzie... |
|
|
akinomka |
Wysłany: Pon 20:42, 07 Sty 2008 Temat postu: |
|
Weronka napisał: |
"A song for you"- Leon Russell..... swoją drogą urzekło mnie wykonanie M. Buble mmm... |
Mnie urzekło wykonanie Donny'ego Hathaway'a, ale nawet na "Full Drive 2" Kuba zdradza autora piesni - L. Russell'a.
Co do nagrań, to z jednej strony super słyszeć Kubę w innym niż dotychczas repertuarze (piosenka 2 i 4). Ale miło na tyle, że to jest inne, bo muzycy przygrywają jak orkiestra dęta w Pluskiewnikach A z pani Mirowskiej to następnej Kayah nie będzie i byłoby trochę lepiej, żeby Kuba zaśpiewał "Najpiękniejszych" sam. "Trochę", bo jak się saksofonista włączył to ucho zwiędło, a nawet dwoje uszu...
"A song for you" i "Little wing" można przeżyć, ale szkoda, że ci, którzy słuchali wtedy Kuby po raz pierwszy, będą go kojarzyć z tym występem. I masz rację, Czendo, że po takim czymś BAAAAARDZO docenia się kunszt Panów P. (dzięki za tę możliwość ). Ps. I oczywiście Antosa |
|
|