Dvandva |
Wysłany: Czw 11:57, 26 Lis 2009 Temat postu: Koncert Marcina Nowakowskiego - wręczenie złotej płyty |
|
Byłem jednym ze szczęśliwców, którzy na ten koncert zostali zaproszeni. Marcina Nowakowskiego słyszałem w składzie z Maciołkiem i Żaczkiem już wcześniej (podczas mini trasy promującej Better Days). Wczoraj do Maciołka i Żaczka dołączył Luty i chórek (bardzo fajnie wspomagający saksofon Marcina chociażby w utworze You Are The Sun (klasa!).
Ale najważniejszym gościem był oczywiście Jeff Lorber.
Koncert rozpoczął się od dwóch utworów z płyty Smooth Night (Smooth Night i You Are The Sun) - gościnnie na klawiszach grał Kamil Barański... Zaczęli spokojnie i delikatnie jak na smooth jazz przystało - te pierwsze dwa utwory jak się okazało były tylko rozgrzewką przed wejściem gościa specjalnego.
Jeff Lorber - skromny i niesłychanie otwarty na dźwięki i muzyków na scenie...Od pierwszych dźwięków grał niesłychanie energicznie. Razem z Marcinem w środku utworu zdarzały się improwizacje w stylu call & response (momentami przydługie - Żaczek w pewnym momencie dał znak, że koniec utworu... . Ale już absolutny geniusz Jeffa ukazał się w momencie kiedy po zagranym temacie np. After Hours Jeff zmieniał aranżację i kawałek zamieniał się w coś kompletnie niezwykłego np. smooth jazzowy feeling zastępowały prawie drum n bassowe transowe rytmy!! Lorber momentami dawał nagle znak muzykom ręką, żeby przestali grać bo wymyślił sobie jakąś wstawkę w środku utworu, którą właśnie teraz musi zagrać! A momentami miałem wrażenie, że 5-6 dźwięków naprzód już wiedział jaki będzie dźwięk 7-8 i że to będzie muzyczna niespodzianka dla wszystkich. Pod koniec koncertu skupieni Żaczek i Luty już się tylko uśmiechali porozumiewawczo bo i dla nich chyba momentami było zaskoczeniem w jaki sposób można pozmieniać pierwotną aranżację utworów.
Znałem wcześniej twórczość Jeffa Lorbera ale nie spodziewałem się, że jest tak otwarty na dźwięki. Ale tak mają już tylko giganci.
Publiczność naprawdę ciepło odebrała cały koncert (mimo obecności - jak to zwykle na takich koncertach - sporej liczby przypadkowych "celebrytów" z przeróżnych agencji reklamowych tudzież innych wielkich korporacji - nie mylić z gośćmi - przyjaciółmi - w tłumie przewijał się m.in. Golec).
Koncert rewelacyjny!
Ale platynowej płyty Marcin już dostać nie może - bo jak stwierdził kaktus mu wyrośnie na dłoni (jak wtedy będzie trzymał saksofon? - zapytał go Artur Orzech, który koncert prowadził). W końcu, przynajmniej ja, chciałbym więcej takich muzycznych niespodzianek a kaktus mógłby mu w graniu bądź co bądź przeszkadzać |
|